- Zatrudniając kolejną Kylie? - parsknęła. - Powinie¬neś był od razu po niego przyjechać. Nie spieszyło ci się. Na szczęście nie musisz się o niego więcej martwić. Teraz nareszcie trafił w dobre ręce. - Ale ja... Jego Wysokość w ułamku sekundy wpadł w popłoch. Nie umiał sobie z tym wszystkim poradzić. Nie miał do¬świadczenia z kobietami, które noszą piły łańcuchowe i chodzą po drzewach. Z kobietami, które zostawiają księcia z mokrymi pieluchami niemowlaka. Z kobietami, które po¬wodują, że człowiek częściej się uśmiecha. - Owszem, w buszu, ale w Sydney? Rozbije pani na¬miot w parku? Projekt Ottona zachwycił Tammy. Z planami w ręku wy¬szli do ogrodu i w jakimś przedziwnie mieszanym języku omawiali zmiany, jakie należałoby przeprowadzić. Tammy zapomniała o całym świecie, o upływającym czasie, o kło¬potach, o wszystkim. - Mark... - wyszeptała pomiędzy pocałunkami. elegancją, ale przynajmniej był czysty i niewymięty. Poza tym ogolony zarost i przyczesane włosy sprawiły, że Pijak - Jakiego Henry'ego? Mieszkańcem tej planety była istota zwana powszechnie Maską, której prawdziwego oblicza nikt nie znał. Każdy, - Nie wiem, o czym mówisz - wykręcił się. w imieniu wszystkich dzieci, spytała wtedy, czy Laurel umrze. Kiedy odparł twierdząco, zaczęła płakać wraz z Dannym. Huff nie miał cierpliwości do ludzkich łez. Powiedział, żeby się pozbierali i zachowywali jak dorośli, jak Hoyle'owie. Holye'owie nigdy nie płakali, powiedział, stawiając Chrisa za przykład. „Widzieliście kiedykolwiek, żeby się mazał?". Sayre histeryzowała w tym samym pokoju także przy innej okazji. Wylała wtedy morze łez, błagając Huffa, aby odstąpił od tego, co ostatecznie, i tak zrobił. Była to noc, której nie potrafiła mu wybaczyć, chwila, gdy znienawidziła własnego ojca. Kroki Huffa rozbrzmiały ciężko na drewnianej podłodze. Podszedł do baru i zaoferował jej drinka. - Nie, dziękuję. Nalał sobie whisky. - Chcesz, żeby Selma przyniosła coś do jedzenia? Marzy o tym, żeby cię nakarmić. - Nie jestem głodna. - Ale nawet gdybyś umierała z głodu, nie tknęłabyś niczego, co opłaciły pieniądze Hoyle Enterprises, tak? - Usadowił się w fotelu i spojrzał na nią znad szklanki, pociągając łyk burbona. - To twoje zagajenie, Huff? Otwierający wolej? Chcesz się przekonać, które z nas zdobędzie więcej punktów, miotając słowa, zanim drugie się podda? Bo jeśli o to ci chodzi, ja nie mam ochoty na tę zabawę. Nigdy więcej nie dam się wciągnąć w żadną z twoich cholernych gierek. - Twojej matce nie spodobałyby się te słowa. - Mojej matce nie spodobałoby się wiele rzeczy - odparła, spoglądając na niego potępiająco. - Chcesz o tym porozmawiać? - Widzę, że wciąż próbujesz pyskować. Cóż, nie powiem, żebym był zaskoczony. W rzeczywistości rozczarowałabyś mnie, tracąc tupet. - Podniósł się z fotela, sięgnął po leżące na stoliku pudełko zapałek i przypalił papierosa. - Siadaj. Opowiedz mi o swoim interesie. Przycupnęła na jednej z dwóch jednakowych sof, ustawionych naprzeciwko siebie i rozdzielonych stolikiem do kawy. - Idzie dobrze. - Jedno, czego naprawdę nie cierpię, Sayre, to fałszywa skromność. Osiągnęłaś coś w życiu i masz prawo się tym chwalić. Czytałem artykuł o tobie w „Chronicie". Robił wrażenie, zdjęcia i wszystko. Napisano, że jesteś dekoratorką wnętrz dla śmietanki towarzyskiej i najbogatszych ludzi w San Francisco. Nie spytała, skąd usłyszał o tym artykule. Huff był zdolny do wszystkiego, nawet do szpiegowania. Prawdopodobnie wiedział o jej kalifornijskim życiu więcej, niż przypuszczała. Zapewne to Beck Merchant gromadził dla niego te informacje. - Ile zdarła z ciebie ta stara ciota za swoją firmę? - spytał. - Założę się, że za dużo. - Ta „stara ciota" był moim mentorem i drogim przyjacielem. Jeszcze na studiach, próbując zdobyć tytuł, zaczęła pracować u znanego dekoratora. Po skończeniu uczelni zatrudnił ją na pełny etat. Sayre była jednak kimś więcej niż, tylko kolejną osobą, która zarabiała procent na każdym firmowym projekcie, jaki udało się jej sprzedać. Od samego początku jej przełożony przyuczał ją na swoją następczynię. Wysyłał ją na „zakupy"; do Hongkongu po materiały, do Francji po antyki. Ufał jej instynktom, żyłce do interesów i dobremu smakowi. Miał czterdzieści lat doświadczenia w zawodzie i kilka bardzo znaczących kontraktów. Sayre wniosła do firmy świeże i innowacyjne pomysły. Razem stanowili świetny zespół. - Gdy zdecydował się przejść na emeryturę - ciągnęła - sprzedał mi firmę na bardzo dobrych warunkach. Tego wieczoru więcej nie rozmawiali. Razem podziwiali w milczeniu zachód słońca... Z podniesioną głową weszła do środka, a księciu nie po¬zostało nic innego, jak podążyć za nią.
– Nikt tak nie twierdzi. – Martinez starała się go uspokoić. – Twoja siostra, twoi Dziecko... W tej chwili rośnie w niej życie. Możliwe, że w domu nikogo nie było. Jezu... Zważywszy ostatnimi czasy na napięcie, nie widział Fernanda Valdeza wśród studentów zajętych nauką jedzeniem, plotkami i muzyką. - Nie sądzę. - Błysnął białymi zębami. Ich oczy spotkały się i Caitlyn wstrzymała Dziwne. – Nawet jeśli widziałeś ją w Luizjanie? To im się udało, stwierdził, myśląc o córce. Z resztą było gorzej, mieli wzloty i upadki, na – Bledsoe i Trinidad jadą do Venice Beach – powiedziała do Hayesa, upinając rude włosy przodu, serce waliło jej jak młot. Nie był daleko, ale się odsuwał, patrzył na nią i znikał w Ale było już za późno. – Jestem gotów – powiedział, mrugnął do niej i pocałował ją. – To ty nie wiesz, w co się Napędza się wyrzutami sumienia. i obie dziewczyny żyłby nadal. – Bo mnie zna. Wie o mnie rzeczy, które wiedziała tylko Jennifer. – Robiło mu się
©2019 do-predkosc.olecko.pl - Split Template by One Page Love